Queste ricette che vi presento oggi sono allegate a un racconto del nostro viaggio in Vendée di quest'estate fatto in collaborazione con WhatYouLove. Queste due ricette di foie gras le abbiamo provate quest'estate e abbiamo subito rubato la ricetta perché ci hanno fatto impazzire. Sono di facile realizzazione e se trovate del foie gras vi consiglio di provarle subito. Nella prima usiamo il confit di cipolle che è una specie di marmellata di cipolle, quindi agrodolce. In tutte e due le ricette c'è questo accostamento foie e frutta che devo dire mi ha veramente convinto... insomma leggete e diteci che ve ne pare!
Foie gras con le mele
Foie gras con le mele
- 4 mele
- 200 gr di foie gras mezzo crudo
- 150gr di frutti di bosco
- un cucchiaino di aceto
Foie gras con i fich
- 200 gr di fichi freschi
- 200 gr di foie gras entier cotto
- 50 gr di burro
- un cucchiaino di aceto
- confit di cipolle
Czym tak naprawdę jest sielanka? Nigdy nie zastanawiałam się nad definicją tego słowa (lub raczej stanu), ale jak tylko znaleźliśmy się w przepięknym wiejskim domu na południowym zachodzie Francji, od razu poznaliśmy jego sens! W planach było spędzenie parę dni w gronie przyjaciół, wspólne pogaduchy przy lampce wina i poznawanie uroków wiejskiego życia. Jednakże nasz pobyt we Francji okazał się nie tylko doskonałą okazją na spędzenie czasu z bliskimi nam osobami, ale przerodził się w prawdziwą kulinarną podróż marzeń. Nasz gospodarz okazał się niezwykłym kuchmistrzem i dzięki niemu codziennie mogliśmy się rozkoszować przepysznymi daniami kuchni francuskiej - ale o tym już za chwilę. Najpierw parę słów o francuskiej wsi :)
Jest ona zupełnie inna niż ta polska (czy nawet włoska). Wszystkie domy są niezwykle zadbane, a "centrum" wsi jest zorganizowane lepiej niż niejedno miasto (jest tutaj małe centrum handlowe, basen, szkoła, plac zabaw, no i oczywiście obowiązkową przynajmniej jedna boulangeries, czyli piekarnia w której można kupić przepyszne francuskie wypieki). Pomimo tych cywilizacyjnych udogodnień ma się wrażenie, że czas zatrzymał się tu w miejscu, ludzie są bardziej pogodni a panująca wokół cisza, aż dudni w uszach! Jeśli mamy dość przebywania na łonie natury, w przeciągu godziny można znaleźć się w centrum Nantes, tętniącego życiem, studenckiego miasta, lub wybrać się na spacer na jedną z pobliskich plaż. A kiedy na dobre zatęskni nam się do gwaru wielkich miast, wystarczy bilet na pociąg TGV i w 2 godziny można dojechać do Paryż!
Mieliśmy przyjemność zatrzymać się w niezwykle klimatycznym, kamiennym domu, którego cechą charakterystyczną była ogromna ilość okien, a każdemu z nich towarzyszyła para drewnianych okiennic. Myślę, że połączenie drewna z kamieniem jest jednym z najlepszych połączeń materiałów o zupełnie różnej fakturze.
Oczywiście w centrum domu znajdowała się ogromna kuchnia z przepięknym, drewnianym stołem, wokół którego tętni rodzinne życie! Toteż w kuchni spędziliśmy większość naszego czasu, podglądając naszego francuskiego przyjaciela, odnotowując wszystkie jego kulinarne sekrety (albo przynajmniej te, które nam postanowił zdradzić :) Lista delicji, którymi mieliśmy zaszczyt się delektować jest bardzo długa, nie ominęło nas praktycznie nic, co warto jest spróbować spośród dań kuchni francuskiej. Zajadaliśmy się świeżutkimi owocami morza, ślimakami, rybimi zupami, niezwykle soczystą wołowiną, kaczką a wszystko to podane z podsmażanymi na maśle ziemniaczkami i świeżutką bagietką. Jeśli chodzi o masło, to w przeciągu 5 dni zjedliśmy w czwórkę co najmniej kilo - myślę, że to mówi same za siebie. Potrawy przygotowane na takiej ilości masła, siłą rzeczy muszą być dobre :)
Największym kulinarnym rarytasem było dla nas przyrządzone na dwa sposoby foise fras, czyli tak zwany pasztet strasburski, przygotowany z silnie otłuszczonych wątróbek gęsi lub kaczek (my użyliśmy foise gras z kaczki). Jest to prawdziwe niebo w gębie i nie pamiętam, kiedy ostatni raz jadłam, coś tak pysznego. A oto sekretne przepisy:
Foie gras z jabłkiem i owocami leśnymi (pierwsze górne zdjęcie)
Jest ona zupełnie inna niż ta polska (czy nawet włoska). Wszystkie domy są niezwykle zadbane, a "centrum" wsi jest zorganizowane lepiej niż niejedno miasto (jest tutaj małe centrum handlowe, basen, szkoła, plac zabaw, no i oczywiście obowiązkową przynajmniej jedna boulangeries, czyli piekarnia w której można kupić przepyszne francuskie wypieki). Pomimo tych cywilizacyjnych udogodnień ma się wrażenie, że czas zatrzymał się tu w miejscu, ludzie są bardziej pogodni a panująca wokół cisza, aż dudni w uszach! Jeśli mamy dość przebywania na łonie natury, w przeciągu godziny można znaleźć się w centrum Nantes, tętniącego życiem, studenckiego miasta, lub wybrać się na spacer na jedną z pobliskich plaż. A kiedy na dobre zatęskni nam się do gwaru wielkich miast, wystarczy bilet na pociąg TGV i w 2 godziny można dojechać do Paryż!
Mieliśmy przyjemność zatrzymać się w niezwykle klimatycznym, kamiennym domu, którego cechą charakterystyczną była ogromna ilość okien, a każdemu z nich towarzyszyła para drewnianych okiennic. Myślę, że połączenie drewna z kamieniem jest jednym z najlepszych połączeń materiałów o zupełnie różnej fakturze.
Oczywiście w centrum domu znajdowała się ogromna kuchnia z przepięknym, drewnianym stołem, wokół którego tętni rodzinne życie! Toteż w kuchni spędziliśmy większość naszego czasu, podglądając naszego francuskiego przyjaciela, odnotowując wszystkie jego kulinarne sekrety (albo przynajmniej te, które nam postanowił zdradzić :) Lista delicji, którymi mieliśmy zaszczyt się delektować jest bardzo długa, nie ominęło nas praktycznie nic, co warto jest spróbować spośród dań kuchni francuskiej. Zajadaliśmy się świeżutkimi owocami morza, ślimakami, rybimi zupami, niezwykle soczystą wołowiną, kaczką a wszystko to podane z podsmażanymi na maśle ziemniaczkami i świeżutką bagietką. Jeśli chodzi o masło, to w przeciągu 5 dni zjedliśmy w czwórkę co najmniej kilo - myślę, że to mówi same za siebie. Potrawy przygotowane na takiej ilości masła, siłą rzeczy muszą być dobre :)
Największym kulinarnym rarytasem było dla nas przyrządzone na dwa sposoby foise fras, czyli tak zwany pasztet strasburski, przygotowany z silnie otłuszczonych wątróbek gęsi lub kaczek (my użyliśmy foise gras z kaczki). Jest to prawdziwe niebo w gębie i nie pamiętam, kiedy ostatni raz jadłam, coś tak pysznego. A oto sekretne przepisy:
Foie gras z jabłkiem i owocami leśnymi (pierwsze górne zdjęcie)
- 4 jabłka
- 200 gr kaczego foie gras
- 150 gr owoców leśnych (mogą być mrożone)
- łyżeczka octu winnego
Rozpoczynamy od obrania jabłek i wycięcia za pomocą ostrego nożyka ich środka. Jabłka kroimy na 2-3 centymetrowe plastry, owijamy je w folię aluminiową i zapiekamy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez około 20 minut (jabłka nie mogę być zbyt miękkie, dlatego warto od czasu otworzyć folię i sprawdzić, czy jabłka nie zaczynają się rozpadać). Puszkę, w której znajduje się foise gras umieszczamy na minutę w garnku z gorącą wodę. Dzięki temu po otworzeniu puszki nie będziemy mieć problemu z wyciągnięciem w jednym, nienaruszonym kawałku naszego fois fras. Foise gras kroimy na grube plastry i podsmażamy je na patelni, z każdej strony po 2 minuty. Tak przygotowane składniki łączymy w całości: na talerzu układamy plasterek jabłka, a następnie plasterek fois gras. Tworzymy niedużą wierzę, którą przed podaniem wkładamy na 5 minut do piekarnika. W międzyczasie przygotowujemy. Do tłuszczu, który pozostał po smażeniu fois gras dodajmy łyżeczkę octu i całość podsmażamy przez parę minut. Owoce leśne podgrzewamy, a następnie miksujemy. Jabłkowe frois gras polewamy sosem, a obok nakładamy zmiksowane owoce leśne.
Foie gras z figami (drugie zdjęcie od góry)
Foie gras z figami (drugie zdjęcie od góry)
- 200 gr świeżych fig
- 200 gr foise gras
- 50 gr masła
- łyczka masła
- marmolada z karmelizowanej cebuli (opcjonalnie)
Figi kroimy na grube plastry i podsmażamy na maśle. Po paru minutach figi odkładamy do miseczki, a na patelnię, na której były podsmażane dodajemy łyżeczkę octu. Tak przygotowany sos redukujemy na wysokim ogniu przez niecałą minutę. Foise gras przygotowujemy według instrukcji z poprzedniego przepisu (podgrzewamy w ciepłej wodzie, kroimy na plastry). Plastry foise gras układamy na talerzu, polewamy sosem a obok nakładamy figi i marmoladę z karmelizowanej cebuli. Et voila!
pięknie tu jest. i pysznie.
RispondiEliminapiękne wspomnienia! mi też się marzy taka wyprawa, tylko do Hiszpanii! chociaż pewnie jak trafiłaby się okazja wyjazdu na francuską wieś to nawet chwili bym się nie zastanawiała ;D
RispondiEliminaJa marzę o takiej wyprawie właśnie po Włoszech, samochodem, wszystkie regiony, wszystkie smaki : )
RispondiEliminaCzytałam z opadniętą szczęką, przepraszam, ale serio... Rozmarzyłam się, bo mi się śni po nocach taka podróż:-)
RispondiEliminaAdoro il fois gras con la frutta...putroppo! Complimenti per le tue foto e ricetta.
RispondiEliminaJak sielanka to tylko we Francji...ostatnio oglądałam "O północy w Paryżu" i płakałam potem, że nie zrobiłam wszystkiego by tam być w tym roku ;-) I właśnie jeszcze bardziej mi teraz smutno, jak czytam o waszej podróży...bo tak pozytywnie jej Wam zazdroszczę!!
RispondiElimina@ asieja: dziękujemy za wizytę i tak miłe słowa
RispondiElimina@ EVE, Weronika Król, Gosia: och życzę Wam, aby w najbliższym czasie spełniły się wasze marzenia o wspaniałej podróży. Hiszpania, Włochy czy Francja na pewno będą dobrym wyborem!
@ Arvén: Niestety najnowszy filmy Woodego Allena jeszcze nie wszedł na ekrany włoskich kina, ale czekam na niego z niecierpliwością!
to musialy by wspaniale chwile i jak widac cudowne smaki:)
RispondiEliminaAleż zazdroszczę takich uczt, a przede wszystkim "podglądania" przyjaciela i tych notatek, które zdobyliście:)
RispondiEliminaGdybym jednak chciała zrobić fois gras to skąd, na Boga, wziąć wątróbki kacze???
Zazdroszczę takiej wyprawy - po prostu marzenie, żyć nie umierać :)
RispondiElimina