sabato 27 agosto 2011

Barcelona

Polska wersja językowa znajduje się w dolnej części wpisu

La prima volta che sono stato a Barcellona dieci anni fa (quanto si invecchia in fretta!) mi era piaciuta moltissimo. La parte centrale era ancora piuttosto malfamata e le dava quel tipico fascino delle città di mare. Da allora sono tornato altre 3 volte, l'ultima questa estate. La mia impressione è che la Spagna in questi dieci anni ha veramente fatto un balzo in avanti e oggi nonostante la crisi Barcellona è una città molto accogliente e veramente divertente da girare. Oltre alla spiaggia e al mare (molto puliti), si trovano le creazioni di Gaudì che nonostante il loro prezzo esagerato sono il modo migliore per capire cosa puo fare una persona geniale per la sua città : )


Questa volta abbiamo anche trovato il tempo per fare un salto sul Montserrat. Questo monte a un ora da Barcellona dà la possibilita di fare delle passeggiate carine in un contesto molto affascinante. Un piccolo aneddoto. Per andare al Montserrat bisogna prendere un treno regionale che ci arriva direttamente. Purtroppo durante il periodo estivo c'era da fare qualche cambio perché lavorano per ammodernare la rete. Comunque in tutti i punti critici c'era sempre molto personale e tutto era indicato molto bene... alché noi, abituati a Roma, ci siamo molto stupiti dell'efficienza. Tuttavia appena saliamo nel treno una signora spagnola inizia a imprecare contro la metro dicendo che non funziona niente e che secondo lei bisognerebbe andare in autobus... come dire chi più ha più pretende : )


Dal punto di vista culinario la Spagna è un paese molto interessante. Nei bar a tapas si riesce a mangiare con pochi soldi ma a una qualità molto elevata. Certo bisogna cercare un pò per non finire in posti troppo turistici ma vi assicuro che è difficile capitare male! Quando poi entrate in un bar a tapas non mancate di chiedere un tortilla, delle patatas bravas con ali e oli e dei calamares a la romana... non ve ne pentirete! Comunque noi consigliati dal nostro ostello siamo andati in un posto molto carino vicino al porto turistico che si chiama la Paradeta. Praticamente si entra dentro una pescheria, si sceglie quello che si vuole che viene cucinato o fritto o alla "plancha". Non abbiamo saputo resistere e ci siamo presi un piattone di latterini fritti oltre a vari altri pesci... una bontà!
Dopo il nostro giro a Barcellona siamo andati in Francia e quindi vi proporremo anche il racconto di quel viaggio. Nel frattempo la prossima settimana vi presenteremo un classico della cucina spagnola... quale? Sarà una sorpresa!
A presto.


Barcelona 
Żaden inny kraj nie wzbudza w nas tyle emocji i wspomnień. W żadnym innym kraju nie wspominamy tak często przeszłości. Wystarczy nam zrobić parę kroków w jakimkolwiek hiszpańskim mieście, aby poczuć się jak w domu. Skąd ten sentyment do Hiszpanii? To własnie na Półwyspie Iberyjskim zaczęła się nasza historia i mimo, iż drugi raz nie podjęlibyśmy decyzji zamieszkania w Hiszpanii, to z ogromnym entuzjazmem tutaj wracamy.


W tym roku mięliśmy możliwość spędzenia paru dni w Barcelonie i na nowo zakochaliśmy się w hiszpańskich tapas, sangrii i filozofii "mañana" (tłum. jutro), czyli podejściu, że to, co trzeba zrobić dzisiaj, można zrobić jutro :)


Najlepszym sposobem na zwiedzanie Barcelony jest pozostawienie mapy w domu i celowe zgubienie się w gąszczu wąskich uliczek. Na każdym kroku można natknąć się na małe placyki, na których spotykają się dwa pokolenia: młodzi wraz ze starszymi zajadają tapas i leniwie popijają wino. A czym tak naprawdę są tapas? To typowe, lokalne zakąski podawane w niewielkich porcjach. Najpopularniejsze tapas to oczywiście tortilla, jamon serrano (czyli hiszpańska szynka), różnorodne sery, calamares a la romana (smażone kalmary w cieście) lub gazpacho.

Bardzo dobrym i niedrogim sposobem na zapoznane się z kuchnia hiszpańska jest wybór "menu del dia”, czyli trzydaniowego zestawu obiadowego, którego cena wraz z winem to jakieś 9-10€. Jeśli będziecie w Barcelonie to koniecznie musicie się wybrać do restauracji La Paradeta i nie zrażajcie się niekończącą się kolejka na zewnątrz lokalu. Restauracja trochę przypomina targ rybny, gdyż przy samym wejściu wybiera się świeże ryby/owoce morza a następnie omawia się jak chcemy, aby nasze danie zostało podane (ugotowane, usmażone, upieczone etc.). Wszystko jest świeże, a ceny są bardzo konkurencyjne!



Oczywiście Barcelona kojarzy się nie tylko z przepysznym jedzeniem, ale przede wszystkim z Gaudi. Mimo, ze ceny biletów do Sagrada Familia lub Casa Batllo są bardzo drogie to warto wydać te pieniądze, gdyż dzięki niekończącej się inwencji tego hiszpańskiego architekta, można przynajmniej na jakiś czas przenieść się w niezwykle barwny świat. Świat, w którym budynki wraz z ich wystrojem wydają się zlewać z otaczającą ich naturą, a wszystkie elementy wystroju idealnie ze sobą współgrają. 

Barcelona jest niezwykła jeszcze pod jednym względem - w centrum miasta jest plaża i krystalicznie czyste morze! Tak wiec nasz rytm dnia był zawsze niezachwiany - poranne spotkania z Gaudi, w południe "menu del dia" a po obiedzie siesta na plaży :) 


W Barcelonie czuliśmy się jak ryby w wodzie, ponieważ dobrze nam w dużych miastach. Jednak jesteśmy ogromnymi miłośnikami przyrody i gór, tak wiec jeden dzień poświęciliśmy na wycieczkę do klasztoru benedyktynów, który znajduje się w górach Montserrat (około 1h godziny jazdy pociągiem od Barcelony). Mimo, iż sam klasztor nie zachwyca swym pięknem (został on zniszczony przez Napoleona, a następnie odbudowany, tak wiec jego wygląd jest aż nadto nowoczesny), to jest on doskonałym punktem wylotowym na górskie spacery. Spędziliśmy cały dzień na chodzeniu po górach, które przybierają niezwykłe formy i w każdej z nich można doszukać się podobieństwa do ludzi lub zwierząt.


Z Barcelony udaliśmy się do Francji i na pewno podzielimy się za Wami naszymi wrażeniami (głównie kulinarnymi) z tej podróży. Ale zanim to nastąpi zapraszamy Was już w przyszłym tygodniu na przepis na typowe hiszpańskie tapas :) A co to będzie? To oczywiście niespodzianka.....

6 commenti:

  1. Ach,jak ja kocham Barcelonę,Sevillę...
    Zazdroszczę Wam.
    Pozdrowienia!

    RispondiElimina
  2. och, piękne zdjęcia!
    powodują, że chciałabym odwiedzic tamte miejsca.
    może kiedyś będzie mi to dane?

    RispondiElimina
  3. super fotki Barcelony, a tapas i Sangria to the best of the best ;)

    Wow

    RispondiElimina
  4. Ciao, sono stata anch'io a Barcellona qualche anno fa per l'ultimo dell'anno e mi è piaciuta tantissimo è così viva e coinvolgente!!!
    Mi sono unita ai
    vostri sostenitori, se vi fa piacere passate a trovarmi.
    A presto

    RispondiElimina
  5. Barcellona ha sempre avuto quel qualcosa di magico che la ricorconda. E' una città spettacolare, piena di fascino.
    Quasi quasi un altro viaggietto in quel luogo me lo faccio, dopo aver letto il tuo post ;)

    Un abbraccio
    Mo

    RispondiElimina
  6. Ach, tyle miejsc chciałabym zwiedzić, a życie takie krótkie ;) A Wasz opis i zdjęcia jak najbardziej zachęcają do odwiedzenia tego miejsca :)

    RispondiElimina