domenica 29 gennaio 2012

Soba express

Polska wersja językowa znajduje się na dole przepisu

Avete presente quelle volte che apri la dispensa, non sai che fare e provi a mettere insieme gli ingredienti che trovi? Beh questa è una di quelle poche ricette nate così che abbiamo deciso di pubblicare : )


Gli spaghetti soba sono degli spaghetti di grano saraceno utilizzatissimi nella cucina giapponese, sopratutto nelle zuppe. Noi invece li abbiamo saltati in padella con un pò di verdure e di gamberetti. Per dare un tocco più orientale avremmo voluto usare dei fagioli di soia ma a Roma non è facilissimo trovarli. Quindi li abbiamo sostituiti con i fagioli corallini che hanno svolto molto bene la loro parte. Natualmente il fagiolo può essere sostituito con qualunque verdura a vostra scelta.
  • 250g spaghetti soba
  • 1 cucchiaio di olio di oliva
  • 1 cucchiaio di olio di sesamo
  • 1 spicchio d'aglio
  • un pezzettino di zenzero
  • 3 cucchiaini di semi di sesamo
  • 1 cipolla grande
  • 100g fagioli corallini
  • 300g gamberetti sgusciati
  • salsa di soia, sale e pepe qb 
Generalmente facciamo cuocere i soba al dente in acqua calda per pochi minuti (poi finiscono di cuocersi in padella). Mentre si cuociono scaldiamo una padella (meglio se è una wok!) con gli olii e facciamo tostare i semi di sesamo, lo zenzero grattuggiato e l'aglio. Mettiamo dentro anche la cipolla e la facciamo dorare. 
A questo punto aggiungiamo i fagiolini tagliati a pezzetti e i gamberetti. Condiamo il tutto con la soia, il sale e il pepe e aggiungiamo i soba per darli l'ultima cottura. Bisogna fare in modo che i fagiolini rimangano molto croccanti. Buon appetito!



Makaron soba z krewetkami, zieloną fasolą i sezamem
Weekendowy Rzym jest moim ulubionym miejscem na świecie. Rzym od poniedziałku do piątku mógłby nie istnieć. Jak każde duże miasto tak i Rzym w tygodniu jest głośny, brudny i "niedziałający". Za to Rzym sobotnio-niedzielny budzi się powoli do życia i późno chodzi spać. Nie przeszkadzają wiecznie spóźnione autobusy i korek o północy. Nie nudzi się poranne cornetto popijane cappuccino, setki razy widziane zabytki i uliczne targi. W weekend uśmiecham się szeroko do Rzymu i po ciuchu liczę na to, że nadchodzący tydzień szybko minie i znowu będzie sobota.

Jeśli raz kupicie makaron soba to zagości on w Waszej spiżarni na dobre, gdyż gotuje się w parę minut i wystarczy dodać do niego ulubione warzywa i przyprawy, aby otrzymać sycące i aromatyczne danie. 

Składniki dla 2 osób

  • 250g makaronu soba
  • ok. 300g krewetek bez skorup
  • ok. 100g zielonej fasoli (my użyliśmy fasolę o płaskich i szerokich strąkach)*
  • ząbek czosnku
  • 2 cm kawałek imbiru, obrany i starty na drobnej tarce
  • 1 szalotka pokrojona w kostkę
  • 1 łyżka oliwy z oliwek
  • 1 łyżka oleju sezamowego
  • 3 łyżeczki sezamu, lekko uprażonego na patelni
  • sos sojowy, sól, pieprz do smaku
* Można użyć dowolne warzywa: paprykę, pomidory, różyczki kalafiora, etc

Ugotować makaron - z reguły ugotowanie makaronu soba zajmuje 5 minut od wrzucenia go do wrzącej wody. W międzyczasie w woku na oliwie z oliwek i oleju sezamowym podsmażamy przez chwilę czosnek, imbir (należy uważać, aby czosnek za bardzo się nie przypalił, gdyż może stać się bardzo gorzki) i szalotkę. Następnie dodajemy warzywa i podsmażamy je przez parę minut, aż zaczną być miękkie. Dodajmy krewetki i całość smażymy przez kolejne 2 minuty. Ściągamy z ognia i dodajemy uprażony sezam, można dodać jeszcze łyżeczkę oleju sezamowego i sosu sojowego do smaku. Dekorujemy świeżą pietruszką lub kolendrą. 

martedì 24 gennaio 2012

Lucca / Zapiski toskańskie

Polska wersja językowa znajduje się w dolnej części postu

L'altra settimana abbiamo passato qualche giorno in Toscana tra Pisa e Lucca. La Toscana è una delle regioni più belle dell'Italia e ogni nuova parte che scopro è meglio di quella prima : ) La Piazza dei Miracoli di Pisa è spettacolare con la torre pendente, il chiostro e tutte queste strutture imponenti.


Lucca è veramente un gioiellino! Ha una cinta di mura medievali perfettamente conservata sulle quali si può passeggiare in un parco molto bello. Quando siamo arrivati, non c'era la luce e bisogna dire che le mura della città fanno impressione. Dopo avere superato le mura si entra nella città che è veramente carinissima: strade medievali, delle chiese bellissime, la piazza centrale tonda,... Ma quello che ci ha fatto più piacere è stato scoprire che è una città con molta vita e sempre molta gente in giro. Poi arrivando da Roma si rimane sempre impressionati da queste città dove si vede che l'amministrazione pubblica è efficiente!


Stando di base a Lucca abbiamo girato un pò la zona passando nella Garfagnana che è una zona montagnosa. Sulla Garfagnana abbiamo fatto una bellissima passeggiata con la vista sul lago di Vagli. Il lago è artificiale e quando è stato fatto negli anni 50 ha completamente coperto un villaggio. Dopodiché lo hanno svuotato due,tre volte per manutenzione scoprendo il paesino fantasma... purtroppo con il migliorare delle tecnologie le manutenzioni si fanno sempre meno spesso quindi ancora non si sa quando si potrà assistere di nuovo allo spettacolo dello svuotamento!


Dal punto di vista del cibo, la Toscana non delude mai. Abbiamo avuto modo di girare alcuni ristoranti molto buoni con le cose che hanno fatto grande la cucina in Toscana: carne buonissima e ingredienti freschissimi : ) In particolare a Lucca fanno i frati fritti (no, non quelli veri!), che sono delle ciambelle fritte buonissime!


Pisa - Lucca - Garfagnana 
Trzy dni, trzy miejsca a tyle nowych wrażeń, wspomnień i smaków. Już nie raz to mówiłam i powiem jeszcze raz - tylko we Włoszech można wsiąść do auta i w przeciągu paru godzin znaleźć się w otoczeniu przepięknych gór, krystalicznego morza czy starożytnych miast. Naszym celem była Lucca - niewielkie miasteczko założone przez Etrusków, położone w Toskanii w odległości niecałych 30km od Pizy. Tak więc od niechcenia postanowiliśmy "zaliczyć" również Pizę - bez wielkiego entuzjazmu, w ramach przerwy na obiad. No bo wiadomo, że jest bardzo mała i że jest tam Krzywa Wieża, ale czy dla jednego zabytku warto nadkładać drogi? Powiem tylko tyle - przerwa obiadowa przerodziła się w pół dniową wycieczkę po Campo dei Miracoli (Polu cudów) – kilkanaście razy obeszliśmy główny plac Pizy, na którym znajdują się katedra, baptysterium i słynna wieża. Tym sposobem to niby niepozorne miasto podbiło nasze serca i z chęcią bym tam wróciła, aby móc jeszcze raz posiedzieć na idealnie zielonej trawie w otoczeniu białych budowli prezentujących swoje walory na tle błękitnego nieba.
Po zmierzchu dotarliśmy do Lucca, można by powiedzieć do miasta widmo, bo jest tak szczelnie otoczone XVI-wiecznymi murami, że na zewnątrz nie docierają nawet światła ulic i budynków. Kiedyś otoczona fosą, dzisiaj otoczona zielenią, Lucca to miasto warowne i wystarczy przekroczyć jego potężne mury, aby znaleźć się w wyjątkowo urokliwym, pełnym wież, placyków i kościołów miasteczku, które tętni życie od rana do wieczora. Co więcej, Lucca to miasto "prawdziwe" - nie przekształciło się w park rozrywkowy dla turytów i spotykane tłumy na ulicach to jego rodowici mieszkańcy. Trochę trudno było nam w to uwierzyć i długo broniliśmy się przed odwiedzeniem restauracji polecanych na każdym kroku przez lokalnych hotelarzy czy opisywanych w każdym przewodników. Na szczęście daliśmy się skusić i najbardziej "turystyczna" karczma "Da Leo", okazała się kulinarną perełką. W przyjacielskiej atmosferze przez trzy godziny delektowaliśmy się domowej roboty ravioli, tortellini, sycącymi zupami, golonką i winnym gulaszem. Idealna lokalna kuchnia, doskonale sycąca w zimowe dni.
Oczywiście nie odmówiliśmy sobie wyprawy poza miasto i jak tylko dowiedzieliśmy się, że w pobliskich górach znajduje się zatopione miasto, które od ponad 60 lat leży na dnie sztucznego jeziora Logo di Vigli od razu postanowiliśmy odkryć te rejony. Tym bardziej, że legenda mówi, że znad jeziora ciągle unosi się wieża kościelna i że co jakiś czas z jeziora spuszczana jest woda, aby móc odwiedzić zatopione miasto. Jak się okazało na miejscu, wieża znajduje się całkowicie pod wodą, a jezioro jest osuszane co 10-15 lat (ostatnio w 1994)! Mimo wszystko było warto - zaliczyliśmy górski spacer ze wspaniałymi widokami, a jezioro mimo, iż na dobre pochłonęło stare miasteczko, przepięknie prezentuje się otoczone szczytami górskimi.
Nasza toskańska wyprawa była krótka, ale za to bardzo intensywna. Znowu zaglądamy w kalendarz i wypatrujemy okazji, aby zapakować nasz plecak i ruszyć w drogę. 

domenica 15 gennaio 2012

Pains aux raisins

Polska wersja językowa znajduje się na końcu przepisu

I pain aux raisins o lumachine con crema pasticcera e uvette sono uno dei dolci più buoni che io abbia mai fatto : ) Certo come tutte le cose buone non è un lavoro semplice: bisogna pensarci almeno due giorni prima e vi prenderà dalle 4 alle 6 ore (totale) ma ne vale veramente la pena. Questa ricetta è molto interessante da fare anche perché si impara a fare la pasta brioche che è un tipo di pasta tipica della cucina francese e quindi piena di burro (noi abbiamo già diminuito la quantità di burro rispetto alla ricetta originale!). Una volta imparata a fare, potete provare a sbizzarrirvi per usarla come volete; io consiglierei subito di provarla con il cioccolato ;). Poi dal mio punto di vista scientifico sarebbe molto interessante capire perché la pasta brioche cresca così tanto dento il frigorifero!


Ingredienti per approssimativamente 12 lumachine:

Pasta brioche:
  • 60 ml di acqua tiepida
  • 1.5 cuchiai di lievito secco
  • 500 g farina 00
  • 65 g di zucchero fino
  • 1 cucchiaino di sale
  • 5 uovo grande
  • 280 g di burro ammorbidito
Crema pasticcera:
  • 500 ml latte
  • 1.5 cucchiaini di estratto di vaniglia
  • 100 g di zucchero
  • 5 rossi d'uovo
  • 3 cucchiai di farina 00
  • 3 cucchiai di fecola di patate
inoltre vi serviranno:
  • 60 ml di Rum
  • 40 g di uvetta
  • 70 g di zucchero in polvere
  • 1 di uovo sbattuto
I giorno

Il giorno prima dobbiamo mettere l'uvetta a mollo nel rum e preparare la pasta brioche e la crema pasticcera. 

Pasta brioche: Sciogliere il lievito in un bicchiere di acqua tiepida con un cucchaino di zucchero di canna, un pizzico di sale e un pizzico di farina e lasciarlo per 10-15 minuti (in questo tempo il lievito inizia a lavorare e deve venire una bella schiuma nel bicchiere). A questo punto mettiamo in un contenitore la farina, lo zucchero, il sale e il lievito con l'acqua e mescoliamo con un cucchiaio di legno. Quando si sono mescolati tutti gli ingredienti insieme, aggiungiamo le 5 uova una alla volta controllando ogni volta che si siano amalgamate bene all'impasto. Lavoriamo per una decina di minuti finché l'impasto non diventa elastico e liscio (può essere leggermente appiccicoso). Adesso lo lasciamo crescere per 1 e 1/2 - 2 ore coperto da un panno al caldo.
Quando è cresciuto aggiungiamo il burro poco alla volta facendo attenzione a amalgamarlo bene nel composto ogni volta che aggiungete. Il composto finale deve essere molto morbido, elastico e non troppo appiccicoso. Lasciamo di nuovo riposare in un contenitore coperto in frigo per tutta la notte.

Crema pasticcera: L'ultima cosa che va preparata il giorno prima è la crema pasticcera. In un pentolino mettiamo il latte e la metà dello zucchero e scaldiamo a fuoco basso. Nel frattempo sbattere i rossi con lo zucchero restante per qualche minuto. Aggiungiamo nelle uova i due tipi di farina e mescoliamo. Incorporiamo poco a poco il latte caldo mescolando sempre. Rimettiamo il tutto nel pentolino e cuociamo a fuoco basso mischiando energicamente fino a ottenere una crema senza grumi. Aggiungiamo l'essenza di vaniglia, lasciamo raffreddare, copriamo con della carta argentata e mettiamo in frigo con la pasta brioche.

II giorno

Tiriamo fuori la pasta brioche dal frigo e stendiamola su un tavolo leggermente infarinato in un quadrato di approssimativamente 35 cm di lato e 1/2 cm di spessore. Bisogna fare attenzione che venga veramente un quadrato tagliando le parti eccedenti. Prendere la crema pasticcera dal frigo e spalmarla sopra senza mettercene troppa che sennò esce tutta dai lati. Mettere sopra l'uvetta (senza buttare il rum che ci servirà per la glassa!).
Adesso dobbiamo arrotolare il quadrato su se stesso (come un salame di cioccolata per capirci) e tagliarlo in pezzetti da 2.5 cm  (usate un coltello moolto tagliente).  Posiamo le lumachine così create su una teglia ricoperta di carta da forno a almeno 5 cm di distanza tra di loro. Spiaccichiamo leggermente le lumachine e spalmiamole con l'uovo sbattuto. Lasciamo crescere coperto per un'ora, un'ora e mezza.
Accendiamo il forno a 220 gradi. Inforniamo le lumachine e cuocerle per 15 minuti, finché non prendono un bel colore dorato. Quando le avete tolte dal forno, bisogna farle raffreddare su una grata di ferro (tipo quella del forno). Spalmiamo sopra la glassa ottenuta dal rum rimasto e lo zucchero a velo mescolati energicamente. Azzannarle subito prima che si raffreddino! Si possono surgelare e scongelare la mattina in forno o forno a microonde con grandissima soddisfazione : )


Pains aux raisins czyli francuskie drożdżówki z crème pâtissière
Ulubione francuskie drożdżówki - pains aux raisins, na pocieszenie po tygodniu chorowania, diety i przegapionych urodzinach! Najlepsze, aby szybo przypomnieć sobie, za co kocha się gotowanie i jedzenie. Wychodzą jak z prawdziwej francuskiej piekarni - bardzo maślane, z przepysznym nadzieniem i rodzynkami. Ich przygotowanie jest czasochłonne, ale się opłaca w 100%. Przepis znaleźliśmy na niezawodnej stronie Kwestia Smaku, a pochodzi z książki Lindy Dannenberg, "Paris Boulangerie Patisserie, Recipes from Thirteen Outstanding French Bakeries"

Składniki, około 12 drożdżówek:

Ciasto Brioche:
  • 60 ml ciepłej wody
  • 1 łyżka + 1 łyżeczka (9 g) suchych drożdży instant
  • 500 g przesianej mąki pszennej tortowej
  • 65 g cukru
  • 1 i 3/4 łyżeczki soli
  • 5 dużych jajek
  • 280 g niesolonego masła średnio schłodzonego
Crème pâtissière:
  • 500 ml mleka
  • 1 i 1/2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
  • 100 g cukru
  • 5 dużych żółtek
  • 3 łyżki mąki pszennej
  • 3 łyżki mąki ziemniaczanej
oraz
  • 60 ml rumu
  • 40 g rodzynek
  • 70 g (1/2 filiżanki) cukru pudru
  • 1 roztrzepane jajko na glazurę
I dzień 
Wieczorem dnia poprzedzającego pieczenie drożdżówek przygotować rodzynki (zalać rumem, przykryć i wstawić do lodówki na noc), zagnieść ciasto drożdżowe Brioche i zrobić crème pâtissière. 

Ciasto brioche. Do kubka z ciepłą wodą wsypać drożdże, wymieszać i odstawić na 10 -15 minut (po tym czasie drożdże powinny się spienić). Do miski wsypać mąkę, cukier, sól oraz drożdże z wodą, wymieszać drewnianą łyżką. Dodać 3 jajka i za pomocą miksera ręcznego lub drewnianej łyżki zmiksować składniki na wolnych obrotach.  Następnie dodawać po jednym jajku i miksować aż składniki się połączą w jedną masę. Następnie - ciasto wyrabiać przez 10 minut rękami. Ciasto powinno być gładkie i elastyczne, ale powinno przyklejać się do dna i ścianek miski.
Przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na 1 i 1/2 - 2 godziny. Po tym czasie do ciasta dodawać partiami masło, po około 2 łyżki i łączyć je z ciastem, wyrabiając rękami. Później dodawać więcej masła w mniejszych odstępach czasu, w miarę jak będzie ono szybciej łączyło się z ciastem. Wyrabiać tylko do czasu połączenia się masła z ciastem. Ciasto włożyć do miski, przykryć folią i wstawić na noc do lodówki.

Crème pâtissière. Do garnka wlać mleko i wsypać połowę cukru. Na średnim ogniu doprowadzić do zagotowania. W międzyczasie ubijać żółtka z pozostałym cukrem na puszysty krem, przez około 5 minut. Do żółtek przesiać oba rodzaje mąki i zmiksować na jednolitą masę. Stopniowo dodawać gorące mleko do ubitego kremu, ciągle mieszając. Przelać do garnka i krem zagotować na średnim ogniu, ciągle mieszając. Gotować miksując energicznie przez 2 minuty. Przelać do miski i wymieszać z ekstraktem z wanilii. Krem przykryć folią przeźroczystą, tak aby przylegała do kremu. Wystudzić i wstawić do lodówki na noc.

II dzień

Odsączyć rodzynki z rumu. Rum zachować i dokładnie wymieszać jego 1 łyżkę z cukrem pudrem, odstawić. Wyjąć ciasto drożdżowe z lodówki i rozwałkować je na lekko posypanej mąką stolnicy, na 35 cm placek w kształcie kwadratu, cienkiego na 1/2 cm*. Przyciąć boki uzyskując w miarę dokładny kwadrat. Wyjąć z lodówki crème pâtissière i rozsmarować go na cieście. Posypać rodzynkami. Ciasto zwinąć dość ciasno w roladę, zlepić łączenia i pokroić w poprzek na kawałki szerokie na 2 i 1/2 cm. Układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i posmarowanej masłem w odległości 5 cm od siebie. Delikatnie spłaszczyć dłonią każdą spiralkę i posmarować jajkiem. Odstawić do wyrośnięcia bez przykrycia na około 1 - 1 i 1/2 godziny.

*ponieważ głównym składnikiem ciasta jest masło, należy ten etap wykonać najszybciej jak się da - im dłużej będzie się wyrabiać ciasto/pozostanie ono na stolnicy, ciasto będzie stawać się coraz miększe i będzie coraz trudniej je uformować/przełożyć na blachę.

Piekarnik nagrzać do 220 stopni. Spiralki posmarować resztą jajka i wstawić do środkowej części piekarnika. Piec przez około 15 minut na złoty kolor. Wyjąć z piekarnika i przełożyć do wystygnięcia na metalową kratkę, a następnie polukrować (lukier uzyskamy dodając do cukru pudru niewielką ilość wody lub soku z cytryny).


venerdì 6 gennaio 2012

Risotto invernale / Zimowe risotto

Polska wersja jezykowa znajduje sie na koncu przepisu
Quando si va al mercato in questo periodo si trovano un sacco di verdure interessanti. L'unico problema (almeno per me) è che la metà non so come usarle! La rapa è una di queste verdure e mi incuriosice molto. Penso che con questo risotto invernale abbiamo trovato un ottimo modo per usarla Insieme alla zucca che è la mia verdura invernale preferita : ) Adesso inizierò a studiare anche le altre verdure...




Ingredienti per due persone:
  • 200g di riso tipo arborio o carnaroli
  • 200g di zucca
  • un litro di brodo vegetale possibilmente bio o fatto in casa
  • una cipolla
  • 2 rape bianche (bulbo e foglie)
  • 1 salsiccia
  • un bicchiere di vino bianco
  • 100g di burro
  • parmigiano grattuggiato
  • sale e pepe
La ricetta del risotto l'abbiamo già scritta qui e quella di questo risotto invernale è molto simile.
Iniziamo con tagliare la cipolla a pezzetti, le rape e la zucca a cubetti. Noi la zucca l'abbiamo lasciata con la pelle, su consiglio di mia sorella, e devo dire che gli da una bella consistenza. Passiamo la cipolla in una pentola con del burro e la lasciamo appassire. Poi aggiungiamo la salsiccia spezzettata a mano con il riso e lasciamo colorire un pò. Dopodiché sfumiamo con il vino bianco.
Quando il vino si è assorbito,  aggiungere le verdure e poco a poco il brodo. Dopo una ventina di minuti il riso sarà cotto. A questo punto aggiungiamo le foglie della rapa, un altro pò di burro e il parmigiano e facciamo mantecare 5 minuti sul fuoco. Et voilà!

Risotto z dynią, rzepą i włoską kiełbasą
Uwielbiam morze zimą - opuszczone plaże, puste parkingi i osamotnione promenady. Dojechaliśmy do naszego wyziębionego domu późnym wieczorem - nikogo tu nie było od paru dobrych miesięcy. W powietrzu unosi się wilgoć, a temperatura w wewnątrz nie przekracza 15st. Nie podajemy się, bo przecież wystarczy rozpalić kuchenne palniki, żeby poczuć chociażby niewielki podmuch ciepłego powietrza.  Przygotowujemy prawdziwe rozgrzewające, zimowe risotto, do którego dodajemy dynię, rzepę w całości (liście i korzeń) oraz dobrze doprawioną włoską kiełbaskę. Tak dobrze smakuje, że przynajmniej na chwilę zapominamy jak bardzo jest nam zimno.
Składniki dla 2 osób:
  • 200g ryżu do risotto (my użyliśmy ryżu typu arborio)
  • 200g dyni pokrojonej w kostke
  • 1litr gorącego bulionu (my użyliśmy kostki rosołową bez glutaminianu sodu)
  • średniej wielkości cebula
  • 2 nieduże bulwy i liście białej rzepy
  • 2 włoskie kiełbaski (są one surowe i dobrze przyprawione - można w zastępstwie użyć mięso mielone lub boczek)
  • szklanka białego wina
  • 100g masła
  • starty parmezan
  • sól
  • pieprz
Przygotowanie risotta opisaliśmy przy okazji przepisu na Grzybowe Risotto, przepis na risotto zimowe jest bardzo podobny. Na początku należy podsmażyć cebulę na 50 g masła a następnie dodać pokrojoną kiełbasę. Po paru minutach dodajemy ryż i całość zalewamy winem. Mieszamy energicznie przez około 2 minuty, tak aby ryż wchłoną wino, ale się nie przypalił. Dodajemy pokrojoną w kostkę dynię i rzepę. Następnie cały czas mieszając dodajemy do ryżu po jednej chochli bulionu tzn. zalewamy ryż bulionem, mieszamy do czasu, aż ryż praktycznie wchłonie cały płyn i dodajemy kolejną chochlę (ryż należy gotować na wolnym ogniu). Na pewno wymaga to trochę czasu, bo tego typu ryż potrzebuje co najmniej 20min, aby był ugotowany. Kiedy ryż zaczyna być miękki, dodajmy do niego cieńko pokrojone liście rzepy. Uwaga! Ziarenka ryżu powinny być jędrne i oblepione sosem - risotto nie powinno być suche. Na końcu dodajemy sól i pieprz do smaku, pozostałe masło oraz starty parmezan. Gotowe risotto najlepiej podawać skropione świeżą oliwą z oliwek i oprószone startym parmezanem.

lunedì 2 gennaio 2012

Panini al gorgonzola / Bułeczki z gorgonzolą

Polska wersja językowa znajduje się na końcu przepisu

Nei paesi nordici, Polonia compresa, c'è una sorta di cultura del pane che noi qui in Italia abbiamo molto meno. Quando stavamo lì era un vero piacere poter comprare sempre del pane saporito con tutti gli ingredienti che si possano immaginare. Era quindi un pò di tempo che volevamo iniziare a fare il pane in casa ma non abbiamo mai trovato il tempo né la forza per farlo. Ma da quando abbiamo scoperto che fare il pane è una cosa semplicissima non ci fermiamo più!! Abbiamo capito che le uniche cose che bisogna fare per ottenere un buon pane sono: una farina per il pane, dell'acqua tiepida di buona qualità e un pò di sforzo per impastare bene tutti gli ingredienti : )


Detto questo stiamo sperimentando più o meno tutte le ricette di questo libro che per ora non ci hanno mai tradito e che consiglio vivamente a tutti quelli che vogliono iniziare a panificare.

Ingredienti per 12 panini:
  • 350 g di farina per il pane
  • 350 g di farina integrale
  • 7 g di lievito secco
  • 1 cucchiaino di sale
  • 200 ml di latte intero tiepido
  • 250 ml di acqua tiepida
  • 180 g di gorgonzola tagliato a cubetti
  • 90 g di noci tagliate e pezzetti
  • olio di oliva
Mettiamo insieme le farine con il lievito e il sale in un contenitore. Versiamo il latte e l'acqua e mischiamo con un cucchiaio di legno, se necessario aggiungiamo un pò di farina fino a ottenere un impasto elastico che non si appiccica sulle mani. Impastiamo energicamente con le mani su un piano da lavoro per una decina di minuti. Aggiungiamo le noci e il gorgonzola e impastiamo finché il gorgonzola non si è fuso al composto. Mettiamo l'impasto in un contenitore leggermente oliato (possibilmente di metallo o di vetro), lo copriamo con della pellicola trasparente e lo lasciamo crescere per un ora al buio in un luogo caldo e lontano da correnti d'aria. 
Prendiamo la pasta cresciuta e la rimescoliamo per qualche minuto su una superficie leggermente infarinata. Dividiamo in 12 pallette l'impasto e lo mettiamo su una teglia oliata assicurandoci di spaziarle bene perché devono crescere ancora. Copriamo e lasciamo crescere altri 45 minuti.
Scaldiamo il forno a 220 gradi. Cuociamo i panini al centro del forno per 20 minuti finché non sono coloriti bene. Sono cotti quando uno stecchino esce secco dal panino. Togliamoli dalla teglia e lasciamoli raffreddare per un pò prima di servirli possibilmente con del buon prosciutto....Buon appetito!


Bułeczki z gorgonzolą i orzechami włoskimi
2 stycznia czyli wprowadzanie noworocznych postanowień w życie... Poranna gimnastyka zaliczona, domowej roboty chleb został upieczony na śniadanie, a stos książek do przeczytania piętrzy się już przy moim łóżku. Jaki będzie ten rok? Czy uda mi się przezwyciężyć mit "noworocznych postanowień" i nawet jeśli za parę tygodni (czyt. dni) mata gimnastyczna wyląduje pod łóżkiem, a czasu na pogrążanie się w ulubione lektury będzie coraz mniej, to nie będę czekać kolejnych 12 miesięcy, aby mieć na nowo okazję wprowadzić w życie moje postanowienia, tylko wezmę sprawy w swoje ręce? Lubię planować zmiany. Wierzę, że w tym  roku uda mi się zrealizować chociaż część moich postanowień  - na przykład to, żeby mieć coraz częściej na stole cieplutki, domowej roboty chleb!

Składniki na 12 bułeczek:

  • 350 g mąki chlebowej lub pszennej
  • 350 g mąki razowej
  • 7 g suchych drożdży instant
  • 1 łyżeczka soli
  • 200 ml tłustego, lekko podgrzanego mleka
  • 250 ml letniej wody
  • 180 g gorgonzoli pokrojonej w drobną kostkę
  • 90 g posiekanych orzechów włoskich
  • oliwa z oliwek
Mieszamy w misce mąkę z solą i drożdżami. Wlewamy mleko i wodę mieszając całość drewnianą łyżką  - w razie potrzeby można dodać trochę mąki, w celu uzyskania elastycznego ciasta, które łatwo odchodzi od rąk. Ciasto wyrabiamy energicznie przez jakieś 10 minut na stolnicy. Następnie dodajemy orzechy i gorgonzolę. Ponownie wyrabiamy ciasto do czasu, kiedy gorgonzola nie połączy się idealnie z resztą składników. Następnie przekładamy ciasto do naoliwionej miski/naczynia (najlepiej szklanego lub z metalu), przykrywamy folią przeźroczystą i zostawiamy na godzinę do wyrośnięcia w ciepłe i suche miejsce (ciasto powinno podwoić swoją objętość). 
Po tym czasie wyrabiamy ciasto przez kolejne parę minut na obruszonym mąką stole. Ciasto dzielimy na 12 kulek, które układamy na naoliwionej blasze w dość dużych odstępach od siebie. Blachę przykrywamy i pozostawiamy bułeczki do wyrośnięcia na 45 minut. 
Piekarnik nagrzewamy na 220 stopni. Bułeczki pieczemy w środkowej części piekarnika przez 20 minut. Bułeczki są gotowe, kiedy mają brązowy kolor, a po włożeniu w nie wykałaczki pozostaje ona sucha. Bułeczki studzimy na metalowej kratce i podajemy ulubionymi składnikami. 


Źródło: Gino D'Acampo "Italian Home Baking"

Con questa ricetta partecipiamo a:

PASQUA